Jak oszczędzać zasięg w elektryku? Pali się "rezerwa", a do ładowarki daleko. Co teraz?
Mityczny "range anxiety" wynika w większym stopniu z dobrego albo złego planowania niż maksymalnego zasięgu, który zapewnia samochód. To prawda, jeśli auto oferuje możliwość przejechania rozsądnej liczby kilometrów.
Tu znajdziesz wszystko na temat naszej Misji Norwegia
Za taką można uznać granicę 250 km w przypadku auta miejskiego i o 100 km więcej gdy mowa o uniwersalnym elektryku. Wyznaczyliśmy ją arbitralnie, ale zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Dalsze powiększanie zasięgu ma niezbyt duży sens, bo większe akumulatory podnoszą cenę auta, wydłużają czas ładowania i sprawiają, że jest mniej przyjazne dla środowiska naturalnego.
Nasze Audi Q4 Sportback e-tron 40 było wyposażone w akumulatory o pojemności netto (dostępnej dla kierowcy) 77 kWh. Producent deklaruje zużycie prądu (w trybie mieszanym zgodnym z normą WLTP) na poziomie 17-21,3 kWh oraz zapewnia ładowanie z mocą do 125 kW.
Średnie zużycie na dystansie 3000 km przejechanych w sporej części po górach i w temperaturach zbliżonych do zera stopni, ustabilizowało się na poziomie ok. 21 kWh. To pozwalało na przejechanie pomiędzy ładowaniami 350-380 km.
Zaplanowaliśmy sobie przystanki na uzupełnienie energii w rozsądnych odległościach, ale mimo to trzykrotnie przeżyliśmy strach przez całkowitym rozładowaniem akumulatorów. Po prostu coś w naszym planie poszło nie tak i musieliśmy improwizować.
Pierwszy "range anxiety" zafundowaliśmy sobie sami
Strach się pojawił po raz pierwszy, gdy zasięg auta okazał się znacznie mniejszy, niż się spodziewaliśmy. Wkrótce później okazało się, że poprzedni użytkownik przełączył ładowanie w tryb miejski, który uzupełnia energię w bateriach do 80 proc., a nie 100 proc. To dobra metoda, aby przedłużyć ich żywotność, ale podczas podróży trzeba wyłączyć tę funkcję w celu uzyskania maksymalnego zasięgu.
Nie zrobiliśmy tego. Wynikało to z naszej nieznajomości samochodu, do którego właśnie wsiedliśmy. Dojechaliśmy do zaplanowanej stacji ładowania na elektrycznych "oparach". Udało się głównie z powodu wiarygodnej estymacji zasięgu Audi Q4 Sportback e-tron, ale również dzięki naszej oszczędnej jeździe.
Za drugim razem okazało się, że stacja ładowania nie działa z naszą kartą Audi e-tron charging service. Do tej pory nie wiemy dlaczego. Ładowarka musiała być wadliwa albo błędnie skonfigurowana.
Zostało nam wówczas 89 km zasięgu, a do najbliższych ładowarek było nieco ponad 30 km w naszym kierunku jazdy lub około 20 km, ale musielibyśmy wracać. Teoretycznie mieliśmy bezpieczny zapas, aby to zrobić.
W menu była schowana opcja ładowania do 80 proc. Audi Q4 Sportback e-tron. Misja Norwegia fot. ŁK
Problem w tym, że wszystkie stacje w okolicy należały do tej samej norweskiej sieci. Baliśmy się, jak się później okazało niesłusznie, że sytuacja się na nich powtórzy, a my będziemy mieli coraz mniej prądu.
W trzecim przypadku sprawa była bardziej złożona. Wracaliśmy do domu samolotem z Oslo (wyjaśnimy, dlaczego następnym razem, ale nie z powodu niechęci do jazdy elektrykiem) i dość późno okazało się, że startuje z lotniska, które jest o 170 km dalej, niż się spodziewaliśmy.
Byliśmy w trudnej sytuacji, bo musieliśmy jednocześnie oszczędzać prąd i czas. Z tego powodu trzeba było wyważyć odpowiednie proporcje pomiędzy jazdą i ładowaniem. Przemieszczać się na tyle szybko, żeby zdążyć na samolot, ale przy okazji nie rozładować akumulatorów.
Przejdźmy do sedna. Co zrobiliśmy, żeby przedłużyć zasięg i jak nam poszło? Prawda jest brutalna. Żeby pokonać więcej kilometrów na tej samej ilości energii elektrycznej, trzeba jechać płynnie i... wolno. Z prędkością rosną opory powietrza, które są głównym powodem zwiększonego zużycia energii.
Opory napędu elektrycznego są tak niskie, że nie mają znaczenia
W przeciwieństwie do samochodów spalinowych w opory wewnętrzne napędów elektrycznych są minimalne. Silnik na prąd prawie ich nie ma, a brak skrzyni biegów i większości mechanizmów różnicowych jeszcze bardziej poprawia efektywność jazdy.
Dlatego samochodem z silnikiem spalinowym w celu maksymalizacji zasięgu, nie warto jechać zbyt wolno. Granica prędkości leży w gdzieś okolicach 60-70 km/h i zależy od auta. W elektrycznym również da się ją orientacyjnie wyznaczyć, ale najbardziej efektywna prędkość to mniej niż 15 km/h.
Oczywiście nikomu nie radzimy podróżować z taką prędkością. To bardzo niekomfortowe i niebezpieczne. Natomiast ogólna zasada jest prosta: im wolniej, tym dalej. Każdy musi wyznaczyć sobie graniczną prędkość odpowiednią do warunków jazdy i poziomu rozładowania baterii.
Przystanek na stacji szybkich ładowarek Ionity. Audi Q4 Sportback e-tron. Misja Norwegia fot. ŁK
My początkowo określiliśmy ją na 120 km/h, ale to było zdecydowanie za szybko. Dlatego przez kilkadziesiąt kilometrów podróżowaliśmy drogą ekspresową z prędkością 100 km/h. W dodatku pilnowaliśmy drugiej zasady oszczędnego kierowcy elektryka: płynnego rozpędzania się i hamowania.
Jedno i drugie próbowaliśmy robić maksymalnie łagodnie. Oszczędzać prąd podczas wyprzedzania i maksymalnie odzyskiwać energię w trakcie hamowania. Przełączyliśmy napęd naszego Audi Q4 Sportback e-tron w tryb B oznaczający maksymalną rekuperację. Wtedy do jazdy można używać wyłącznie pedału gazu.
Staraliśmy się tak podróżować przez cały czas, jeśli nie narażaliśmy się tym na niebezpieczeństwo. Mimo to musieliśmy się w Polsce zmierzyć z hordą wściekłych kierowców pojawiających znikąd na lewym pasie drogi ekspresowej i notoryczną chęcią kierowców ciężarówek do zmiany pasa właśnie w tym momencie, kiedy ich wyprzedzaliśmy.
W Szwecji i Norwegii jeździło się w ten sposób znacznie bardziej komfortowo. Z bardzo prostego powodu: pozostali kierowcy poruszali się w ten sam sposób. Dodatkowo utrzymywali bezpieczny odstęp i raczej nie przekraczali dozwolonej prędkości, która poza terenem zabudowanym wynosiła zwykle 80-110 km/h.
Tym razem urządzenie nie 'rozpędziło' się maksymalnie. To zależy od wielu czynników. Audi Q4 Sportback e-tron. Misja Norwegia fot. ŁK
Oszczędzanie prądu. Warto rozsądnie zarządzać ogrzewaniem i klimatyzacją
Płynna i wolna jazda to 80-90 proc. klucza do sukcesu maksymalizacji zasięgu w krytycznej sytuacji, ale też dobry sposób, aby oszczędnie przemieszczać się na co dzień. Reszta ma marginalne znaczenie, ale jeśli walczymy o każdy kilometr, warto skorzystać z poniższych wskazówek.
W czasie ciepłej pogody warto wyłączyć klimatyzację, a gdy jest zimno, ogrzewanie. Zwłaszcza gdy działa w sposób tradycyjny. Coraz większa liczba producentów stosuje pompy ciepła, które są znacznie bardziej wydajne. Audi Q4 Sportback e-tron też może być w nią opcjonalnie wyposażone. Kiedy jest zimno, zamiast centralnego ogrzewania można użyć podgrzewanych foteli, które zużywają minimalne ilości prądu.
Za to wyłączanie multimediów, czy zaprzestanie ładowania telefonu nie ma wielkiego sensu. Zwłaszcza ten ostatni może się przydać, kiedy zakończymy jazdę na poboczu. Żeby zdać sobie sprawę o jakich stratach energii mowa, warto użyć przykładu: akumulatory Audi Q4 e-tron 40 mają 77 kWh użytecznej pojemności.
Tak się mówi potocznie, ale kilowatogodzina to tak naprawdę jednostka pracy i energii. W przeliczeniu na miliamperogodziny (jednostka pojemności) przy napięciu ładowania złącza USB (5 V) pojemność akumulatorów naszego e-trona to 15 400 000 mAh. Średnia pojemność akumulatora smartfona to 4000 mAh. Z tego wynika, że w pełni naładowany akumulator Audi wystarcza do uzupełnienia energii w telefonie komórkowym 3850 razy!
Nawet jeśli wziąć pod uwagę straty energii na poziomie 30 proc. przy ładowaniu indukcyjnym, to dalej około 2700 razy. Zużycie takiej ilości energii możemy kompletnie pominąć, bo ona pozwoli nam na przejechanie mniej niż 100 metrów.
Zużycie energii zależy również od opon i kół. Audi Q4 Sportback e-tron. Misja Norwegia fot. ŁK
Wydłużanie zasięgu elektryków zaczyna się już przed jazdą
Warto dbać o odpowiednie przygotowanie auta elektrycznego do jazdy. Na wydatek energii każdego silnika mają wpływ zastosowane koła i opony oraz założenie bagażnika dachowego. Za to w elektryku nie musimy przejmować się staniem w korkach. Taki silnik wówczas nie zużywa prądu.
Podsumowując: oszczędzanie prądu i wydłużanie zasięgu elektryków jest proste, ale trzeba do tego stalowych nerwów. Wypróbowaliśmy tę metodę kilkukrotnie w praktyce. Po obniżeniu prędkości, zasięg rósł w oczach.
Najtrudniej było w czasie powrotnej jazdy na lotnisko. Musieliśmy orientacyjnie obliczyć, czy czas spędzony na ładowaniu zrekompensuje nam wyższa prędkość podróży. Ponieważ spieszyliśmy się na samolot, zdecydowaliśmy się na korzystanie wyłącznie z szybkich ładowarek (od 150 kW wzwyż) i doładowanie akumulatorów w najbardziej efektywnym zakresie: 20-80 proc.
Wtedy da się osiągnąć najwyższą moc ładowania, aczkolwiek rzadko osiąga nominalne 125 kW. Najlepszą krzywą ładowania zapewniła nam stacja o mocy 300 kW. Uzupełniała energię nawet szybciej niż ładowarki Ionity o mocy 350 kW, ale też mieliśmy najbardziej rozładowany akumulator.
Dobrze też korzystać z pokładowej nawigacji zamiast np. Google Maps. Ułatwi zaplanowanie przystanków na ładowanie w sieci Audi e-tron oraz przygotuje akumulatory do tego procesu. Najważniejsze jednak jest doświadczenie zbierane na każdym kilometrze.
Między innym dzięki wyciąganiu właściwych wniosków, wszędzie dojechaliśmy na czas, nigdy nie wyczerpaliśmy baterii do końca i, co najważniejsze, bardzo dobrze wspominamy całą wyprawę. A przy okazji nauczyliśmy się czegoś nowego.
Droga nie ma końca, a prądu coraz mniej. Audi Q4 Sportback e-tron. Misja Norwegia fot. ŁK