Dziennik wyprawy Misja Norwegia. 3000 kilometrów w 6 dni samochodem elektrycznym

Redakcja Moto.pl jedzie do Norwegii Audi Q4 Sportback e-tron! Chcemy się przekonać, czy podróżowanie samochodem elektrycznym jest już realne i wygodne. Jaki cel może być lepszy niż raj dla takich samochodów?

Dziennikarze Moto.pl: Zuzanna Krzyczkowska i Łukasz Kifer wybrali się na wycieczkę do Norwegii nowym modelem elektrycznego samochody Audi Q4 Sportback e-tron 40. Jakiś czas temu w naszych głowach narodził się pomysł obalenia lub utrwalenia mitów panujących na temat podróży samochodami elektrycznymi. Powstał plan wyprawy z najważniejszymi punktami: Warszawa, Poznań, Świnoujście, Ystad, Halmstad, Oslo, Alesund i Trondheim. Po drodze dziennikarze chcą odwiedzić kilka pięknych miejsc, ale przede wszystkim sprawdzić, czy taka wyprawa jest jakimkolwiek wyzwaniem. Rusza Misja Norwegia. Czas start!

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Dzień szósty: 7 listopada godzina 19:00. Dwa lotniska i dwie pory roku

Mało piszemy, bo przez cały czas jedziemy. Troszkę się spieszymy. Mniej więcej z prędkością 80 km/h. Zaraz wytłumaczymy dlaczego, ale wcześniej musimy wrócić do wczorajszego dnia. Kiedy wieczorem próbowaliśmy złapać oddech w hotelu w Trondheim (w środku wielkiego balu świątecznego; najwyraźniej w Norwegii listopad to już prawie święta), włączył się alarm przeciwpożarowy. Syrena i głos z megafonów wystraszyły nas nie na żarty. Po minucie byliśmy już na dworze.

Na szczęście to był tylko głupi dowcip, któregoś z gości hotelowych i wkrótce wróciliśmy do swoich pokoi. Raczej nie podejrzewamy o fałszywy alarm pań w sukniach balowych. Prędzej nastoletnią drużynę pływacką, która udała się do Trondheim na zgrupowanie. W Trondheim są jedne z najlepszych basenów i imponujący park wodny.

Wreszcie wzięliśmy się za czytanie maili z całego dnia i analizę biletów powrotnych. Ze względu na inne obowiązki wyprawa musiała trwać najwyżej tydzień. Dlatego zdecydowaliśmy się na powrót samolotem z Oslo do Warszawy. To i tak najmniej istotna część podróży. Dobrze wiemy jak się jeździ w Polsce. W tym momencie zorientowaliśmy się, że nasz samolot startuje nie z Oslo tylko z miasta Sandefjord, które jest 170 km dalej na południe. Lotnisko "Sandefjord Oslo" ze stolicą Norwegii łączy tylko nazwa.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Następnego dnia stacje ładowania były naszymi jedynymi postojami. Najpierw 150 kW, potem 350 kW i na deser 300 kW. Wbrew pozorom ich moc miała znaczenie, mimo mocy pokładowej ładowarki Audi Q4 Sportback e-tron, która wynosiła 125 kW. To moc maksymalna, możliwa do osiągnięcia w idealnych warunkach.

W realnych, liczy się jak najbardziej wypłaszczona krzywa ładowania, którą zapewniają superszybkie ładowarki. Ze względu na pośpiech korzystaliśmy z optymalnego zakresu pojemności akumulatorów (20-80 proc.). Potem wszystkie ładowarki zwalniają. Chyba tylko dzięki temu zdążyliśmy na samolot.

Jazda w ten sposób samochodem elektrycznym była mniej komfortowa, ale wciąż wykonalna. Takie podróżowanie wymaga rozległej sieci stacji szybkiego ładowania, takiej jak norweska. Oprócz wcześniejszych technicznych nowinek Audi Q4 Sportback e-tron doceniliśmy też bardzo wyraźny, ale nie odwracjący uwagi wyświetlacz przezierny na przedniej szybie.

Tak zwany HUD rodem z myśliwców w Audi ma wyjątkowo wysoką rozdzielczość i jest bardzo przydatny. Gwarantuje dostęp do najważniejszych informacji bez odwracania wzroku od jezdni. Oprócz aktywnego tempomatu (który czasami niestety poddawał się przy najgorszej pogodzie: mgle i deszczu ze śniegiem) i matrycowych świateł LED, to HUD ze wszystkich nowinek elektronicznych docenialiśmy najbardziej.

Dojechaliśmy na lotnisko w porę, ale naprawdę z niewielkim zapasem. Taki wyścig z czasem był męczący, ale nie zmniejszył naszej satysfakcji z udanej wyprawy. Po drodze minęliśmy mnóstwo elektryków najróżniejszych marek. Nie spotkaliśmy żadnego Audi Q4 Sportback e-tron, bo ten model dopiero znajdzie się w sprzedaży. Sprawdził się na 3000 km dróg równie dobrze jak my.

Dzień piąty: 6 listopada godzina 10:00. Czas na Drogę Atlantycką

 W Alesund jednak jest ładnie. Nawet bardzo ładnie, wszystko zależy od pogody. Od godziny 8 do 10 rano widzieliśmy już jej trzy rodzaje. Najpierw padało, potem było mgliście i pochmurno. Teraz wyszło słońce. Lśnią w nim fiordy i nasze Audi Q4 Sportback e-tron.

Poza tym odwołujemy wszystko, co mówiliśmy złego o ładowarkach sieci Mer. Tym razem zadziałała i to urządzenie starego typu. Wystarczyło podłączyć kabel, przesunąć kartę i voila, samochód od razu zaczął się ładować.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

6 listopada godzina 20:00. Droga Atlantycka zaliczona!

Dla innych to może nic specjalnego, ale my jesteśmy dumni. Dotarliśmy do słynnej Drogi Atlantyckiej. To spełnienie naszego małego marzenia i kulminacja długiej podróży. Bardzo chcieliśmy tam dotrzeć właśnie elektrykiem i o nieprzyjaznej dla takich aut porze roku. Dlaczego? Żeby było trudniej i ciekawiej. Udało się. Nasze Audi Q4 Sportback e-tron dojechało na miejsce bez problemów i przejechało tę kultową trasę kilkukrotnie.

Atlanterhavsvegen  to jedna z najpiękniejszych dróg świata i głównych atrakcji Norwegii. Kosztowała dużo pieniędzy i wysiłku, a dla fanów motoryzacji jest prawdziwą gratką. Prowadzi przez system wiaduktów, grobli i mostów nad Zatoką Hustadvika. W trakcie jej pokonywania mieliśmy wrażenie jazdy przez Ocean Atlantycki. Tutaj kręcono sceny do najnowszego filmu o Jamesie Bondzie.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Z powodu wyjątkowego kształtu najsłynniejszym elementem Drogi Atlantyckiej jest most Storseisundet, któr możecie oglądać na naszych zdjęciach. Przejechaliśmy go kilkukrotnie, a dokumentując tę czynność straciliśmy drona. Ale i tak dopisała nam pogoda, bowiem baliśmy się mgły albo sztormu.

Żeby tu dotrzeć pokonaliśmy tysiące kilometrów dróg, niezliczone tunele i kilka przepraw promem. Pomiędzy norweskimi fiordami i wyspami jeździ się dużo wolniej, niż się spodziewaliśmy, a pogoda zmienia się z godziny na godzinę, ale nie żałujemy ani chwili.

Zachodnie wybrzeże Norwegii urzeka surowym, majestatycznym pięknem i unikalnym ukształtowaniem terenu. Jest znacznie bardziej górzyste niż się spodziewaliśmy. Chcielibyśmy, żeby każdy mógł zobaczyć to miejsce chociaż raz w życiu. My tam dotarliśmy elektrycznym samochodem z Warszawy.

Misja Norwegia. Droga AtlantyckaMisja Norwegia. Droga Atlantycka fot. ŁK

Po zjechaniu Drogi Atlantyckiej wszerz i wzdłuż (bardziej wzdłuż) udaliśmy się do najbardziej wysuniętego na północ punktu naszej podróży, portowego miasta Trondheim. Oczywiście po ciemku, bo norweskie słońce zachodzi o tej porze roku około godz. 16:00. Tutejsze drogi są wymagające, mimo że jeździ się po nich wolno. Mogą sprawić trudność szczególnie jesienią i po zmroku. Wtedy kierowców może zaskoczyć mgła wisząca nad fiordami, śnieżyca w górach i renifery na środku drogi. My również się na nie natknęliśmy.

Na szczęście Audi Q4 Sportback e-tron podróżowało nam się bardzo dobrze. Szczególnie doceniliśmy wyjątkowo wysoki komfort jazdy, który minimalizował zmęczenie oraz systemy pomagające kierowcom, szczególnie aktywny tempomat, który ułatwiał kontrolowanie prędkości. To znacznie trudniejsze w elektrycznym aucie, które nie daje ostrzegawczych sygnałów: dzwięku silnika oraz zmiany biegów.

Drugi układ, któy ułatwił jazdę po zmroku to automatyczne matrycowe reflektory LED, które dostosowały kształt i odległość snopa światła do sytuacji drogowej. Działały prawie idealnie. Sporadycznie zdarzało się, że kierowca z przeciwka mrugał nam swoimi światłami drogowymi, ale mamy wrażenie, że robił to zanim przekonał się, że go jednak nie oślepią.

Celem naszej podróży było Trondheim i zameldowaliśmy się w nim około godziny 20:00. Zmęczeni, ale zadowoleni. Poźniej czekała nas jeszcze ewakuacja całego hotelu, ale o tym opowiemy jutro...

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Dzień czwarty: 5 listopada godzina 9:00. Jedziemy do Alesund

Pokrzepieni śniadaniem wymeldowaliśmy się z hotelu-pudełka i poszliśmy do piętrowego parkingu po nasze Audi Q4 Sportback e-tron. Najpierw jednak musieliśmy zapłacić za noc. Trudno w to uwierzyć ale rachunek za parking opiewał na prawie 1450 koron norweskich, czyli okolo 700 zł! Ale za to terminal można obsługiwać w języku polskim. No cóż, Oslo nie jest miastem dla oszczędnych podróżników.

Ciągle w szoku wyjechaliśmy z centrum Oslo skomplikowaną, ale wygodną siecią tuneli, którą jest opleciona stolica Norwegii. Po drodze natknęliśmy się w porcie na okręt niemieckiej marynarki wojennej. To zaopatrzeniowiec typu "Berlin", który najwyraźniej przypłynął w ślad za prezydentem Niemiec.

To okręty zaopatrzeniowe niemieckich zespołów zadaniowych Einsatzgruppeversorger (EGV) przeznaczone do wspierania grup operacyjnych marynarki wojennej podczas ich operacji z dala od własnych baz.

Wjechaliśmy na norweską autostradę, a poźniej drogę ekspresową. W Norwegii działa ciekawy system płatności za drogi. Trzeba zarejestrować się w systemie Autopass i podać numer rejestracyjny auta, który później jest wykrywany przez kamery umieszczone na drogami szybkiego ruchu, mostami i przed tunelami.

Rachunek za przejazd przychodzi pocztą albo jest ściągany z karty kredytowej. Na autostradach nie ma bramek ani systemu elektronicznego dozoru znaczników umieszczonych w autach. Nie są potrzebne też winiety. To rozwiązanie bardzo wygodne, ale pewnie kosztowne.

Misja Norwegia. System poboru opłat za drogi AutopassMisja Norwegia. System poboru opłat za drogi Autopass fot. ŁK

5 listopada godzina 20:00. Są stare i nowe słupki

Wiedzieliśmy, że w pewnym pojawią się jakieś problemy. I to był ten dzień. Najpierw otarliśmy się o najgorszy koszmar właścicieli elektryków: range anxiety. Myśleliśmy, że przy realnym zasiegu Audi Q4 Sportback e-tron rzędu 400 km i mocy ładowania 125 kW strach przed rozładowaniem nam nie grozi.

Okrutnie się myliliśmy. Kiedy dotarliśmy na ładowarkę wytropioną w Audi e-tron charging service, okazało się, że nie potrafimy jej uruchomić przy pomocy karty. Bezpieczny zapas 89 km zasięgu pozwałał nam szukać innych. Problem w tym, że na północnym zachodzie Norwegii większość należy do tej samej sieci Mer.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Stacje ładowania były oddalone o kilkanaście kilometrów od siebie. Jeżdżenie od jednego punktu do drugiego mogło się szybko skończyć wyzerowaniem zasięgu i śmiercią głodową po kolejnych ośmiu godzinach.

Na szczęście wkrótce okazało się, że słupki do ładowania Mer są dwojakiego rodzaju: stare, których nie da się obsługiwać kartą RFID oraz nowe wyposażone w taką funkcjonalność. Kiedy nowy słupek został zwolniony przez poprzedniego elektryka, podpięliśmy się do niego i zadziałał. Pomógł nam też właściciel dużego Audi e-trona, których dużo jeździ w Norwegii. W końcu rodzina musi trzymać się razem.

Okazało się, że nigdzie nie musimy jechać. Uff, ale przez godzinę było nam gorąco, mimo coraz chłodniejszej pogody. Dopóki wszystkie stanowiska ładowania Mer nie zostaną wymienione na nowe, właściciele kart Audi muszą na nie uważać.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

5 listopada godzina 20:00. Jesteśmy w Alesund, ale nie dojechaliśmy tam Drogą Trolli

Wkrótce później okazało się, że pogoda nie straszyła bezpodstawnie. W górach zrobiło się zimniej i zaczął padać śnieg, a później śnieg z deszczem. Coraz mocniej i coraz bardziej poziomo. W międzyczasie bardzo szybko zrobiło się ciemno.

Wtedy sprawdziliśmy w mapach Google, że słynna górska przełęcz zwana Drogą Trolli (norw. Trollstigen) została częściowo zamknięta. Poza tym jazda w ciemnościach po tamtejszych "agrafkach" nie była najlepszym pomysłem. Musieliśmy zrezygnować i pojechać prosto do pięknego portowego miasta Alesund położonego w ujściu kilku fiordów.

Nie było to łatwe, bo padało coraz mocniej. W końcu dotarliśmy na miejsce. Alesund jest centrum norweskiego rybołóstwa. Dzięki temu w połowie XIX wieku zmieniło się z małej osady w tętniące życiem miasto rybackie. Na początku XX w. doszczętnie spłonęła jego drewniana zabudowa, jednak zostało szybko odbudowane w duchu architektury secesyjnej.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Dzień trzeci: 4 listopada godzina 7:30. Kierunek Oslo

Dzień dobry. Okazało się, że ładowarka jest szybka, ale nie bardzo. Przez noc akumulatory naszego Audi naładowały się do 94 proc. Ale to nic i tak planowaliśmy postój po drodze. Z jednym przystankiem bez problemu dotrzemy do stolicy Norwegii. Po drodze przejedziemy uroczym mostem Svinesund górującym nad fiordem. Wyznacza granicę pomiędzy Szwecją i Norwegią.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Natomiast rano zorientowaliśmy się, że popełniliśmy poważny nietakt. Nie przedstawiliśmy do tej pory najważniejszego uczestnika wyprawy. To nowe Audi Q4 Sportback e-tron 40 z pojedynczym silnikiem elektrycznym umieszczonym przy tylnej osi. Rozwija moc 204 KM. To zupełnie nam wystarcza.

Specjalnie wybraliśmy tę wersję, bo łączy środkową z dostępnych mocy i napęd na tylne koła z akumulatorem o największej pojemności: 77 kWh. Dzięki temu mogliśmy zmaksymalizować odcinki pomiędzy kolejnymi porcjami energii. Nominalny zasięg tego modelu to ponad 500 km.

Oprócz tego musimy przyznać, że Audi Q4 Sportback e-tron ma przestronne i nowoczesne wnętrze oraz wygląda nie najgorzej. Dzięki temu, aurze nowości, która go otacza oraz naszym naklejkom, zwraca uwagę wielu osób. W Polsce stanowiło częsty pretekst do pogawędki. Do tej pory zagadnęło nas sporo osób i zawsze to były miłe rozmowy. Zobaczymy, jak będzie w Norwegii, która jest coraz bliżej.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

4 listopada godzina 10:30. Pierwszy przystanek, pierwsza Ionity

Jesteśmy w drodze. Dotarliśmy do pierwszego przystanku na ładowanie. Ku naszej uciesze nowoczesna ładowarka Ionity o maksymalnej mocy 350 kW była wolna. W Polsce sieć Ionity rusza z wielkim oporem. Z kilku planowanych lokalizacji ostatnio udało się uruchomić pierwszą (jednak podobno są już trzy, ale przydałoby się 100 razy więcej).

W Szwecji i Norwegii Ionity są bardzo popularne, dlatego postanowiliśmy skosztować zakazany owoc. Po podłączeniu wtyczki CCS coś chwilę pochrupało i zaczęło działać. Wprawdzie maksymalna moc, jaką osiągnęliśmy to 66 kW, ale i tak ładowanie szło sprawnie. Poza tym jak ładnie razem wyglądają! Takie ograniczenie wynikało z poziomu naładowania akumulatorów w Audi (48 proc.) oraz mocy pokładowej ładowarki Q4 Sportbacka e-trona, która wynosi 125 kW. Ruszamy dalej.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

4 listopada godzina 14:15. Jesteśmy w stolicy Norwegii

Dotarliśmy na miejsce i to przed czasem. Nie dane nam było podziwiać uroków mostu Svinesund na granicy szwedzko-norweskiej, ponieważ był całkowicie skryty we mgle. W ogóle po dzisiejszym dniu Szwecja jest dla nas krainą mgieł. Bez kłopotów znaleźliśmy wielopiętrowy parking w centrum Oslo i w gąszczu miejsc wytropiliśmy jedną z ostatnich wolnych ładowarek.

Na całym parkingu podobno jest ich 16, ale większość była zajęta albo bardzo dobrze schowana. Za to jesteśmy wyjątkowo zadowoleni z działania karty Audi e-tron charging service. Na razie działa wszędzie gdzie powinna, czyli na wszystkich punktach zaznaczonych na mapie Audi. Podłączyliśmy nasze Audi Q4 Sportback e-tron do "wodopoju" i udaliśmy się na poszukiwanie hotelu. Oslo już wygląda pięknie.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

4 listopada godzina 20:00. Spotkaliśmy w Oslo nocą prezydenta Niemiec

Oslo dalej wygląda pięknie, mimo że zwiedzaliśmy je po ciemku. To stały motyw naszej wyprawy. Mimo to miasto jest bardzo ciekawe, zarówno pod względem architektonicznym, jak i motoryzacyjnym. Jakiś czas temu władze ograniczyły możliwość jazdy samochodami po wielu ulicach, a miejsca parkingowe zostały zamienione na drogi dla rowerów. Dużo ludzi jeździ też na elektrycznych hulajnogach.

Samochody można zostawiać przede wszystkim na wielopoziomowych parkingach, takich jak nasz. Audi Q4 Sportback e-tron śpi na 7. piętrze, a my na 5. Po zameldowaniu się w naszym hotelu, stwierdziliśmy, że jego nazwa "Citybox" nie jest przypadkowa. Pokoje są wielkości pudełek, za to w idealnej lokalizacji. Dlatego lepiej wyjść na zewnątrz.

Misja Norwegia. Hotel Citybox w OsloMisja Norwegia. Hotel Citybox w Oslo fot. ŁK

Tak też zrobiliśmy. Podziwialiśmy nowoczesno-klasyczną architekturę miasta i uprzejmość ludzi na ulicach. Po drodze natknęliśmy się na konwój, którym jechał prezydent Niemiec. Frank-Walter Steinmeier tak samo jak my zdecydował się odwiedzić Oslo tego dnia. Próbowaliśmy się do niego dostać, żeby pochwalić się naszym osiągnięciem (w końcu przyjechaliśmy niemieckim autem na prąd), ale nas nie wpuścili. Nic nie szkodzi.

Zamiast tego obejrzeliśmy gmach Opery w Oslo z 2008 roku, który jest największym obiektem kulturalnym, jaki powstał w Norwegii od 700 lat. Koło niego stoi niedawno otwarte muzeum jednego z prekursorów impresjonismu i autora słynnego "Krzyku". Chodzi o norweskiego malarza Edvarda Muncha. Rzekomo to jeden z największych obiektów na świecie poświęconych pojedynczemu artyście.

Prezydent Niemiec na pewno ma większy pokój. Misja NorwegiaPrezydent Niemiec na pewno ma większy pokój. Misja Norwegia fot. ŁK

Ponieważ już pożegnaliśmy się ze Szwecją, chcemy podzielić się kilkoma przemyśleniami na temat jazdy tamtejszymi drogami. Po autostradach (darmowych i dość pustych) można jeździć z prędkością 110-120 km/h i tak robi jakieś 80 proc. Szwedów.

Ale nie wszyscy. Część delikatnie przekracza dozwoloną prędkość, a raz na jakiś czas zdarza się kierowca, który ostentacyjnie łamie przepisy. Zdecydowana większość jest posłuszna, a praktycznie wszyscy jeżdżą przewidywalnie i szanują decyzje innych kierowców.

Pierwszym samochodem, który "usiadł nam na ogonie" był sedan z rejestracją z Rawy Mazowieckiej. Nie zdradzimy jakiej marki. Jazda w Szwecji była znacznie przyjemniejsza niż w Polsce. Wszyscy uczestnicy ruchu zachowują się przewidywalnie i pilnują bezpiecznego dystansu. Taka relaksująca jazda znakomicie pasuje do charakteru Audi Q4 Sportback e-tron, w którym jest niesamowicie cicho. Czasem aż żal włączać muzykę i zakłócać ten spokój. Jutro przekonamy się jak jest w norweskim interiorze.

. Misja Norwegia. Oslo nawet po ciemku wygląda imponująco. Misja Norwegia. Oslo nawet po ciemku wygląda imponująco fot. ŁK

Dzień drugi: 3 listopada godzina 9:00. Płyniemy do Szwecji

Audi Q4 Sportback e-tron płynie do SzwecjiAudi Q4 Sportback e-tron płynie do Szwecji fot. ŁK

Jeśli ktoś nie był dawno (albo nigdy) na wyspach: Uznam, Wolin i Karsibór, warto mu powiedzieć, że Świnoujście to miasto, które promami stoi. Jest port morski (odpływają z niego promy do Trelleborga i Ystad) oraz promy miejskie. Nawet dwa. Ten, którego zaprowadził nas rano Google, okazał się promem tylko dla mieszkańców.

Z tego powodu ledwo zdążyliśmy na nasz prom do Ystad. Prawdę mówiąc, nie zdążyliśmy, bo powinniśmy być na miejscu 90 min przed odpłynięciem, a byliśmy 1,5 h później. Ale obsługa okazała się bardzo miła (pomógł niezwykły, interesująco oklejony samochód) i pozwoliła nam zająć ostatnie już wolne miejsce, tuż przy olbrzymiej rampie wjazdowej.

Audi Q4 Sportback e-tron płynie do SzwecjiAudi Q4 Sportback e-tron płynie do Szwecji fot. ŁK

Chwilę później podniosła się ze złowrogim łoskotem i zmieniła w stalową ścianę. Całe szczęście, że dotarliśmy na pokład wcześniej. Jest też i zła wiadomość. W hotelowej lodówce został wspaniały, przygotowany dla nas wczoraj przez Filipa lunch. Żegnaj pastrami. Trudno, co robić. Muszą być jakieś straty.

Logistyka załadunku na prom wygląda chaotycznie, ale idzie całkiem sprawnie. Zaparkowaliśmy pomiędzy potężnymi 16-metrowymi zestawami ciężarowymi zaparkowanymi "na żyletki". Jesteśmy na samym końcu, za to wyjedziemy na ląd na początku. Ostatni będą pierwszymi.

Prom jest majestatyczny i pełen kierowców ciężarówek. Jesteśmy też my i nasze Audi Q4 Sportback e-tron z pełnym akumulatorem. Płyniemy do Szwecji. Potem czeka nas tylko wieczorna trasa do wakacyjnego kurortu Halmstad leżącego na skrzyżowaniu średniowiecznych szlaków handlowych.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. Zuzanna Krzyczkowska

3 listopada godzina 21:00. Siła jest z nami

Szwecja przywitała nas bardzo kulturalnie. Do końca dnia wszystko szło zadziwiająco zgodnie z planem. Dopłynęliśmy o czasie. Nasze Audi pierwsze opuściło prom, dzięki czemu natychmiast ruszyliśmy w drogę. Dotarliśmy do Halmstad bez problemów. Nie pomyliliśmy drogi, a na miejscu wszystko było przygotowane na nasz przyjazd. Oprócz ludzi, bo hotel sprawa wrażenie kompletnie wymarłego.

Dlatego sami obsłużyliśmy ładowarkę, recepcję i wydaliśmy sobie klucze do pokoi. Wprawdzie przygotowano dla nas zaledwie złącze siłowe CEE 17 o napięciu 400 V, ale nawet to wystarczy, żeby do rana naładować akumulatory. Wokół nas na pewno jest bardzo ładnie, ale przede wszystkim... ciemno.

Dzięki temu doceniliśmy sprawnie działające matrycowe reflektory diodowe, które ułatwiają jazdę w takich warunkach. Można je pozostawić w pozycji drogowej, a automatyka zadba o to, żebyśmy nie oślepiali innych uczestników ruchu. A jak naprawdę jest na zewnątrz, przekonamy się jutro.

Audi Q4 Sportback e-tronAudi Q4 Sportback e-tron fot. ŁK

Dzień pierwszy: 2 listopada godzina 9:00. Ruszamy z Warszawy

Audi Q4 Sportback e-tron 40Audi Q4 Sportback e-tron 40 fot. ŁK

Tak naprawdę ruszyliśmy spod siedziby Agory o 11:00, a zanim to zrobiliśmy, już było o czym pisać. Na początku brakowało nam dostępu do internetu, zasięgu oraz... kilku innych drobiazgów. Na szczęście jak po dotknięciu magicznej różdżki, kłopoty zaczęły znikać, jeden po drugim.

Przede wszystkim okazało się, że poprzedni kierowca pozostawił Audi Q4 Sportback e-tron w trybie jazdy miejskiej. To oznacza, że w celu przedłużenia żywotności akumulatorów, samochód ładuje je do 80, a nie 100 proc. Dlatego nasz zasięg był mniejszy od spodziewanego. Niestety nie informuje o tym wskaźnik na wirtualnym kokpicie. Szybko okazało się, że chodziło o 100 proc., ale uprzednio ustawionego poziomu.

2 listopada godzina 14:30. Wizyta w mateczniku Audi

Mimo to udało nam się dojechać do pierwszego przystanku naszej podróży: siedziby firmy Audi w Poznaniu. Tam naładowaliśmy akumulator do prawdziwych 100 proc. Potem udaliśmy się na zasłużony posiłek w restauracji barbecue "Up In Smoke" w Baranowie na obrzeżach Poznania (dzięki Jagodo, było pyszne!).

Audi Q4 Sportback e-tron 40Audi Q4 Sportback e-tron 40 fot. ŁK

2 listopada godzina 17:00. Z Austin do Świnoujścia

Wzmocnieni pożywieniem rodem z Teksasu pojechaliśmy prosto do Świnoujścia. Tak naprawdę udałoby nam się zakończyć pierwszy dzień drugim ładowaniem. Całą trasę Warszawa-Świnoujście dałoby się pokonać, tylko jednokrotnie uzupełniając prąd po drodze. Ale zdecydowaliśmy zrobić inaczej. Oto dlaczego.

W aktualnie panujących warunkach zużycie prądu Audi Q4 Sportback e-tron utrzymywało się na poziomie nieco przekraczającym 20 kWh. To oznacza, że realny zasięg wynosił około 380 km. Był jeden warunek: utrzymywać prędkość 100 km/h.

Audi Q4 Sportback e-tron 40Audi Q4 Sportback e-tron 40 fot. ŁK

Z naszych obliczeń wynikało, że to najszybszy sposób podróży, bo czas zaoszczędzony jadąc z wyższą (ale wciąż przepisową prędkością) stracilibyśmy, uzupełniając energię po raz kolejny. Mimo to zdecydowaliśmy się tak zrobić.

Po pierwsze jazda z prędkością 120 km/h była znacznie bardziej komfortowa i zbliżona do innych samochodów. Po drugie i tak chcieliśmy zrobić przystanek, żeby odpocząć. To dobry pomysł, ze względu na bezpieczeństwo i wygodę.

Audi Q4 Sportback e-tron 40Audi Q4 Sportback e-tron 40 fot. ŁK

Już pierwszy dzień pozwolił nam zdać sobie sprawę z kilku rzeczy. Podróżowanie elektrykiem wymaga większego planowania, ale może być bardzo przyjemne ze względu na wyjątkowy komfort. Taki samochód wymusza odpoczynek od jazdy raz na jakiś czas, ale to i tak jest wskazane.

Poza tym naprawdę można ufać wskaźnikowi zasięgu oraz aplikacjom pomagającym planować trasę. Na razie wszystkie informacje podawane przez Audi e-tron charging service oraz mapy Google, zgadzały się, jeśli chodzi o dostępność i moc stacji ładowania.

Audi Q4 Sportback e-tron 40Audi Q4 Sportback e-tron 40 fot. Zuzanna Krzyczkowska